You are currently browsing the monthly archive for Maj 2011.


1. Schowaj mnie pod skrzydła Swe
Ukryj mnie w silnej dłoni Swej.

Ref. Kiedy fale mórz chcą porwać mnie
Z Tobą wzniosę się, podniesiesz mnie
Panie Królem Tyś spienionych wód
Ja ufam Ci – Ty jesteś Bóg

 2. Odpocznę dziś w ramionach Twych
Dusza ma w Tobie będzie trwać.

bardzo dobra jakość, gdyby ktoś chciał ściągnąć.

http://www.djoles.pl/?n=mp3&nn=downloadmp3&id=595209&opis=still-schowaj-mnie&serwer=6

„Błogosławiony sługa, który nie uważa się za lepszego, gdy go ludzie chwalą i wywyższają, niż wówczas, gdy go uważają za słabego, prostego i godnego pogardy; ponieważ człowiek jest tylko tym, czym jest w oczach Boga i niczym więcej. ”
św. Franciszek

Często wydaje nam się, że pokora polega na umniejszaniu swoich zasług, poczuciu niegodności, słabości, grzeszności. „Kim ja jestem żeby Bóg tak mnie kochał” a takie myślenie nie jest pokorą, jest pychą, największą z możliwych. Pychą która chce Bogu najwyższemu mówić kiedy, i za co, może i powinien kochać człowieka. Stąd się wziął pierwszy grzech- ludzie chcieli wiedzieć, co jest dobre a co złe, tak jak wiedział Bóg. A pokora jest czymś zupełnie innym. Pokora pozwala nam stanąć w prawdzie przed samym sobą i przed Bogiem. Uznania prawdy o nas samych, wszystkich pozytywnych i negatywnych cech, które w sobie mamy. I co najważniejsze- uznania Boga za jedyne źródło, przyczynę i dawcę naszego dobra. Wychwalania Boga w każdym naszym dobrym działaniu. „Nie nam, lecz Twemu imieniu”. „Wszystko co Bóg stworzył było dobre.” Wszystko. Nie widzimy siebie takimi jakimi widzi nas Bóg. A On jest w stanie uzdolnić nas do dobrych czynów we wszystkim co mamy. Bez względu na to, czy jesteśmy cholerykami czy flegmatykami, ludźmi wylewnymi czy zamkniętymi w sobie, odważnymi czy zachowawczymi. W tym wszystkim jesteśmy „Bożymi”. Pięknymi Bożym pięknem. Bóg chce nas Zbawić, uczynić narzędziami w swoim ręku. On wie, jacy jesteśmy, wie z czym sobie poradzimy, wie w czym odczujemy radość, co da nam szczęście wieczne. On wie, nie my! I to jest właśnie nasza pycha i brak pokory- chęć poznania zamysłów Boga od kropki do kropki. Chęć poznania odpowiedzi na wszystkie nasz pytania. A Bóg jest Bogiem. Nie musi się przed nami tłumaczyć, nie musi nam wyjaśniać. Może, czasem tak się dzieje ale kiedy nie, to nie możemy mieć do Niego pretensji. Bóg jest naszym Ojcem. Powinniśmy Mu jedynie ufać i Go kochać. Ufać i pozwalać Mu działać. Jego Miłość wystarczy!

W teorii proste. A w praktyce jak bardzo trudne do wykonania… Po prostu ufać i kochać…
Moja małość wobec Twojej potęgi Boże. Moja wielkość w Twoim uświęceniu.

„Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we mnie wierzcie. Ja jestem Drogą i PRAWDĄ i Życiem
Wierzcie Mi”

J 14, 1- 12

Krzyż z San Damiano.
Pochylam się nad nim z głową i sercem pełnymi spraw, próśb, intencji. Patrzę na ten Krzyż, mówię o swoich problemach, monolog, trochę jak lista zakupów. I w pewnym momencie, otrzeźwienie- jak wiadro zimnej wody, głos Jezusa: „Spójrz na mnie, Ja nic nie mam, NIC, nawet z szat mnie obnażyli, skrępowali moje ręce, więc nic nie mogę nimi uczynić. Jedyne co mam i co mogę Ci dać to JA. Nie oderwę dłoni od krzyża ale jestem cały dla Ciebie, bezbronny wobec Twoich zamiarów i jeśli chcesz uczyń ze mną co zechcesz. Ja Ciebie przytulić nie mam jak ale Ty możesz całą sobą przylgnąć do Mnie. Swoim życiem do mojego życia. Czekam tu na Ciebie i dla Ciebie”

Wolność którą Jezus nam daje. Wolność wyboru, wolność decyzji, wolność odejścia i powrotu.

Wolność. Świat ma milion pomysłów na nasze życie. Nasi rodzice, przyjaciele, znajomi, wykładowcy. Wszyscy wiedzą czym powinniśmy się zająć w przyszłości, jak spędzić swoje życie. A ja? czy ja wiem jak chciałabym przeżyć swój czas? Czy wiem czego wymaga ode mnie Bóg? Jaki jest Jego plan mojego zbawienia?
Wyjazd do Asyżu dał mi 10 dni. 10 dni wyrwania z mojego codziennego życia, robienia wielu rzeczy automatycznie, bez zastanowienia jaki jest tego sens, czy przynosi to pożytek mojej duszy. 10 dni pozbawionych masek, udawania, dni prawdziwości, kiedy oddaję się cała w ręce innych ludzi i daję im możliwość pokochania mnie prawdziwej. A co najważniejsze- 10 dni pustyni z Bogiem, słuchając Jego głosu, szukając Jego woli i Jego planu. Drogi, której celem jest moja świętość. Bo życie świętych niczym nie różni się od naszego.

Święty Franciszek też nie urodził się od razu święty. Tak jak każdym młodym człowiekiem, targały nim wątpliwości, czy dobrze robi, jaka jest wola Boża, co powinien zrobić ze swoim życiem, którą drogę wybrać. Krzyczał do Boga w San Damiano: „Powiedź mi, co mam czynić!”. I nie ustawał w tym poszukiwaniu woli Pana. Właśnie dlatego, że poszukiwał i chciał usłyszeć Boga, Jezus przemówił do niego z krzyża. Pójście za Bożą wolą wymagało ogromnego radykalizmu, podjęcia ryzyka, rezygnacji z dotychczasowego życia i planów na przyszłość. w 100%, bez półśrodków. Podobnie jest z nami – musimy umieć uniezależnić się od woli rodziców, znajomych, planów świata na nasze życie, żeby móc samemu zdecydować, co chcemy czynić w życiu. Nie możemy zostawiać sobie furtek bezpieczeństwa. Powinniśmy zaryzykować i oddać się Bogu w całości. Albo jesteśmy zimni albo gorący. Pan Bóg nas nie unieszczęśliwi, tylko trzeba Mu zaufać.

Nic mi nie dawaj Jezu, tylko Siebie mi daj.

JEZU MOJE WSZYSTKO!

Pan mym Pasterzem, NICZEGO mi nie braknie. NICZEGO! Nie można tych słów wypowiedzieć bez wiary, że Jezus zaspokaja wszystkie moje potrzeby,  że rzeczywiście niczego mi nie brakuje, nie zabraknie nigdy.

Pasterz i Owczarnia. W owczarni wszystkie owce są takie same, z pozoru równe, identyczne. Dla samych owiec nierozróżnialne, podobnie dla obcych. Tylko Pasterz zna swoje owce i potrafi je rozróżnić, poznać. Pasterz zna je na wylot, wie, czego potrzebują, która z nich jest słabsza, a która silniejsza. Dla owiec to jest wiedza niedostępna, zakryta.

Jezus powiedział- Ja jestem Dobrym Pasterzem. Owce moje znam a moje mnie znają. Wszyscy członkowie Kościoła są jak owce. Dla Boga każda inna, każda ważna, każda bliska. Znam moje owce. A my między sobą nie powinniśmy robić różnic, wywyższać się albo poniżać. Między sobą wszyscy jesteśmy tacy sami – biali i beczący, nieradzący sobie bez pasterza, narażeni na niebezpieczeństwo. Żadna z nas nie ma władzy dzielenia na lepsze i gorsze, bardziej albo mnie zaangażowane w wierze. W stadzie jesteśmy jednością, jak poruszane wiatrem zborze. Dopiero kiedy wejdzie się między kłosy i każdy z nich dotknie można dostrzec różnice. I nikt tak nas nie zna jak Jezus. Pasterz który wie o nas wszystko. Wie co daje nam szczęście, wie co jest naszą radością, co nas przygnębia. Wie za czym tęsknimy i jakie pragnienia skrywają się na samym dnie naszego serca. Dla Boga każda owca jest ważna, każda jest bliska, każda jest godna…

I jeszcze jedno- Jezus Pasterz często przedstawiany jest na obrazach niosąc owcę na rękach albo na plecach. W La Vernie znajduje się ikona przedstawiająca Jezusa pieszczącego owcę, zwyczajnie ją głaszczącego. Jezus nie idzie na łatwiznę mówiąc: „wskakuj, zaniosę Cię, zrobię to za Ciebie.” On pokazuje, że jestem dla Niego ważna, buduje mnie, moje człowieczeństwo i poczucie wartości. Pieści mnie swoją obecnością, chce wchodzić w bliską, czułą, ciepłą i indywidualną relację. Bez zbędnych słów- budując ciepło, bliskość i miłość!

PS. Do stałych gości- wybaczcie długą nieobecność- wyjechałam do Asyżu, powróciłam rozbita i codzienność trochę mnie przytłoczyła. Za to Włoski czas był bardzo uduchawiający, pełen przemyśleń…
Niedługo postaram się coś umieścić z asyskich przemyśleń.
Dziękuję, że jesteście!

Maj 2011
N Pon W Śr Czw Pt S
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
293031