You are currently browsing the monthly archive for Kwiecień 2013.

I-surrender

Przychodzi taki punkt życia. Punkt przegięcia, kiedy masz już realnie i prawdziwie dość…
Kiedy w tym, co robisz przestajesz widzieć sens i spełnienie.
Kiedy zaczynasz zastanawiać się co tak naprawdę jest celem Twojego życia.
A kiedy już podejmujesz jakąś decyzję to, czego pragniesz okazuje się być nieosiągalne.
Nie teraz.
Taki moment kiedy codzienność wydaje się jałowa, pusta i zmarnowana.
Punkt braku słów krzyczącego serca.
Krzykiem milczącego poddaństwa.
W zaufaniu i próbie wiary w jedyny stały, pewny i niezawodny “element” Twojego życia.
Jedno spojrzenie w oczy… jedno…
http://www.youtube.com/watch?v=HcnfT4arZtI

Czy istnieje jakiś niezawodny, sprawdzony sposób na znajdywanie odpowiedzi? Życiowych ścieżek? Zrozumienia wszelako pojmowanej „woli Bożej”?

Jak odróżnić miłość od próby zaspokojenia swoich emocji i tęsknot?
Jak wybrać pomiędzy krzyżem bycia przyjacielem, a uspokojeniem nadchodzącym wraz z odejściem, usunięciem się w cień?
Służba drugiej osobie czy masochizm emocjonalny?
Spełnianie moich pragnień czy pokorne zgadzanie się na wszystko?
Służba przez obecność czy karmienie się ochłapami relacji?
Bycie wyłącznie „dla” kogoś, czy szanowanie samej siebie?
Jak doprowadzić samą siebie do dojrzałych decyzji, do trwania w nich, do przyjęcia sercem tego co rozum wie?

I jak w tym wszystkim, co nawet nazwać jest trudno, a co dopiero zrozumieć, jak w tym wszystkim znaleźć Boga? Jak zrozumieć czego On chce? Skoro wie czego ja to pozostaje tylko ustalić jedną wspólną wersję zdarzeń. Tylko jak…?
Jak dostrzec sens w poczuciu absolutnego braku sensu…

Nie, to nie jest ciastko z wróżbą. Przynajmniej nie dla mnie…

„Dlatego powiadam wam: Wszystko o co prosicie na modlitwie stanie się wam, TYLKO WIERZCIE, ŻE OTRZYMACIE”

I nie- to nie supermarket. To miłość. Ale ta mądra- dojrzała, ojcowska i wychowująca…

P1100575

Jedno niewinne zdanie, które w dodatku pewnie niedługo zostanie odczytane przez jego Autora. Jedno niewinne zdanio- pytanie. Plus niby nic nie znaczący komentarz, a wystarczyło żeby mnie sprowokować do myślenia, co w konsekwencji oznacza powrót do tego „bloga” (strasznie nie lubię tego słowa.. może chociaż „notatnik”?). Powrót, ale nie wolny od wątpliwości. Najbardziej to chyba można odczuć zastanawiając się komu dało by się link do tej lektury. Już pomijając argumenty skromności w mojej głowie pojawia się wielki znak zapytania pod tytułem „ekshibicjonizm emocjonalny czy jeszcze nie”? Mimo wszystko treści tu zawierane to nie są jakieś tam codzienne doznania ze spożywczaka, zamyślenia nad wiadrem marchewki… Z jednej strony o wiele łatwiej jest wpuścić w swoją duszę kogoś, kogo nigdy zapewne się nie pozna i nie spotka. Ale jeśli już może to być ktoś kto Cię zna, mija na ulicy, spotyka na uczelni. Co wtedy? Czy nadal nie pozbawiam siebie intymności spotkań zarezerwowanych wyłącznie dla uczestników dialogu, lub najbliższych przyjaciół, z którymi rozmowy o „dusznych” sprawach są chlebem powszednim? Mam nadzieję, że nie, że osąd „najcenniejszej cząstki” przeprowadziłam słusznie. Czyli to co „Nasze” pozostanie wyłącznie „Nasze”. Was, drodzy czytelnicy proszę o to samo.
Dlaczego warto wracać? Choćby dlatego, że kobieta myśli gdy formułuje swoje zdania (ta teoria naukowa została udowodniona wyłącznie empirycznie). Dlatego też- coby nie prowokować losu chodząc ulicami i mamrocząc do siebie- być może coś od czasu do czasu szrajbnę ;)

Kwiecień 2013
N Pon W Śr Czw Pt S
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
282930