You are currently browsing the monthly archive for Październik 2011.

Chcielibyśmy być najważniejsi. Wiem, wiem, wcale nie prawda, wcale nie wszyscy. A jednak. Chcielibyśmy być najważniejsi, w centrum. Mamy aspiracje aby zaspokajać potrzeb naszych bliskich w pojedynkę, zastępować im wszystkich innych znajomych, żeby tylko do nas pisali smsy, maile, tylko z nami rozmawiali, nam się żalili i chwalili; żebyśmy to my byli przy nich blisko w ciężkich i radosnych momentach lub też chcielibyśmy ustrzec innych od cierpienia, rozczarować, zranień, upadków. Najlepiej zamknąć ich w szklanej klatce i wszystko brać na siebie. Na pierwszy rzut oka- piękna postawa. Taka pełna oddania, poświęcenia, służby. Ze świecą szukać takich ludzi, którzy w „dzisiejszym egoistycznym świecie” potrafią się tak zachować. Ale czy do końca to jest takie bezinteresowne, czyste w intencjach i piękne, a co najważniejsze dobre dla obu stron? Do niedawna myślałam, że tak. Jak bardzo się myliłam

Bo chciałam być w centrum. Centrum świata tamtych ludzi, niejako będąc gwarantem ich szczęścia. Tłumaczyłam sobie, że pytania o to „kto napisał?” „gdzie idziesz?” „kiedy wrócisz?” „co jadłaś?” „co jutro robisz?” są przesycone troską i zwykłą ciekawością.
Ale to nie jest tylko ciekawość i troska. Zatkało mnie, kiedy zapytałam samą siebie, po co o to wszystko pytam.

To jest karmienie siebie, swojego ego, żeby czuć się potrzebnym, ważnym, chcianym. Wmawianie sobie, że jest się supermanem, który potrafi uratować świat. „Złap się mnie a nic złego Ci się nie stanie”. Nic bardziej mylnego.

A stanie się, może się stać. Taka jest prawidłowość tego świata, że wręcz musi się coś stać. Skoro Krzyż jest drogą do zbawienia- JEDYNĄ- to nie może być tak, że Pan Bóg komuś go nie da, to by było niesprawiedliwe i okrutne z Jego strony. Więc jeśli pozbawiamy kogoś krzyża, wbrew jego woli, to tak jakbyśmy bronili mu przystępu do zbawienia. Wszystko w wolności jak mawia o. Robert.

I jak bardzo ciężko jest to przyjąć, nie pytać się, dać przestrzeń, wolność, słuchać ale nie wymuszać opowieści.

A trudność ta wynika z braku pewności, jak już tu kiedyś pisałam, braku zaufania, chęci panowania nad wszystkim. A czasem trzeba to po prostu zawalić żeby zobaczyć, że „odgórny” plan jest milion razy lepszy od naszego i nigdy byśmy tak tego wszystkiego nie zaplanowali.

Aniele Boży, Stróżu mój
wędruj ze mną
po polach mojego życia.
Wskazuj dobre ścieżki.
Nie odpoczywaj.
Trzymaj za rękę, gdy błądzę
między prawdą a zwątpieniem.
Połóż rękę na moich ranach
niech nie płaczą!
Blizny przykryj anielskim puchem
abym nie rozważał ich źródła,
nie potykał się o rozpacz.
Podaj linę, gdy skała wysoka
zasłoni światło,
ukaż przepaść grzechu
i trzymaj mnie mocno,
aby podmuch szatański
nie strącił mnie w nią.
Wędruj ze mną
ramię przy ramieniu.
Otwórz uszy na mój szept,
krzykiem budź,
gdy Boże dary przesypiam,
Nie odwracaj się, gdy zawinię
nie skarż Archaniołom-
Zgubił się!
Szukaj zawsze, wszędzie,
codziennie.
Postaw na drodze
dobrego człowieka.
Zasłoń przed złymi oczami
i słowami,
nie zgub mnie- Błagam,
Aniele Stróżu mój!
Tobie Bóg zaufał.

Październik 2011
N Pon W Śr Czw Pt S
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
3031